sobota, 20 sierpnia 2011

12.



Siedząc tam zastanawiałam się nad tym co Ci wszyscy ludzie ze mną zrobili, że siedzę tu teraz z uśmiechem na twarzy ze świadomością, że jeszcze kilka tygodni temu miałam wrażenie, że nie znam definicji słowa ‘śmiech ‘. W pewnym momencie zauważyłam, że ktoś siada obok mnie.
- Przeszło Ci? – usłyszałam głos Filipa.
- Co?
- Nerw , za tamtego typa.
- Nie wiem.
- Pomyśl.
- Po co Ci to?
- Chce wiedzieć.
- Odczep się, co?
- Ej słońce, nie zgrywaj takiej twardzielki.
- O matko – zaśmiałam się. – O co Ci chodzi?
- O tamtego kolesia. Co Cię z nim łączy?
- Uspokój się. Lubię go i tyle. Zresztą Tobie nic do tego, nie mam zamiaru się tłumaczyć. Akurat przed Tobą nie muszę.
- Właśnie musisz! – powiedział łapiąc mnie za nadgarstek.
- Puść mnie ! – krzyknęłam i próbowałam wyrwać rękę z jego uścisku, ale poczułam tylko, jak jego palce jeszcze mocnej zaciskają się wokół mojej ręki.
- A boli? Nie jesteś taka prawda? A może jesteś? A może tylko udajesz? Brakuje Ci siostry? Sama mi mówiłaś, że jej śmierć Cię zmieniła. A teraz? Zachowujesz się ja zwykła suka. – siła jego uścisku była niewyobrażalnie mocna, poczułam łzy napływające do moich oczu. – Niby tak mnie lubisz, spotykamy się, a naprawdę prowadzasz się z jakimś lalusiem. Nie ładnie tak..
- Jesteś chory!
- Możesz to wszystko naprawić. Chodź, przytul się do mnie i bądźmy znów tak cholernie szczęśliwi jak na początku.
- Zostaw mnie! – krzyknęłam czując jego rękę na moim ramieniu.
Odepchnęłam go, i zerwałam się na równe nogi, akurat w momencie, kiedy obok Filipa pojawił się Nate. Z niewiarygodną złością krzyczał na niego i pytał co mi zrobił. Pierwszy raz widziałam tak wielkie przerażenie w oczach Filipa. Nie wiem dlaczego w tamtym momencie stałam i patrzyłam na nich ze łzami w oczach, ale nie mogłam przestać płakać. Filip odszedł, a ja wtuliłam się w ramiona Nate’a jak małe dziecko w ramiona taty i płakałam. On nie pytał o nic, a ja nic nie mówiłam.

Staliśmy tak dobrych kilka minut, aż w końcu odsunęłam się od niego, rękoma wytarłam mokrą od płaczu twarz.
- Dziękuję.
- Nie ma za co, przestań. Co on Ci zrobił?
- W sumie to nic. – odruchowo spojrzałam na nadgarstek lewej ręki, który był zaczerwieniony od uścisku.
- To on?
- Tak, ale to nic takiego.
- Chyba żartujesz! Jeszcze go dorwę.
- Przestań Nate, nie ma sensu. On nie jest tego wart.
- W sumie to o co Wam poszło?
- To długa historia..
- A masz ochotę na spacer?
- Może.
- Więc mamy dużo czasu. A ja przecież muszę wiedzieć za co mam dla tego biednego chłopaka zlać.
- Ooo, nie ma mowy. Jak masz go lać to nawet nie licz na to że cokolwiek Ci powiem.
- A jak obiecam?
- Obiecasz, że co?
- Że dam mu spokój.
- Pomyślę.
- To słucham.
Opowiedziałam mu całą historię z Filipem, a w tym zdziwiła mnie najbardziej jego reakcja na to, jak powiedziałam mu, że Filip był o niego zazdrosny. Może się mylę, albo źle zauważyłam, ale miałam wrażenie, że się uśmiechnął.
- O mnie? Żartujesz..
- Poważnie. Widział mnie z Tobą kilka razy, nie spodobało mu się to.
- Żałujesz?
- Czego?
- Że to się tak skończyło.
Wiedziałam, od początku miałam przeczucie, że mnie o to zapyta, a mimo to zdziwiło mnie to pytanie i nie wiedziałam co odpowiedzieć. To ja od początku miałam nadzieję, ze coś z tego wyjdzie, to ja chciałam, żeby wyszło i właśnie dlatego zdziwiło mnie to, że nie żałowałam tego, co stało się na ognisku. A nie żałowałam tego tylko przez Nate’a.
- Nie.
- Dlaczego?
‘ Bo uświadomiłam sobie, że ze wszystkich możliwych chłopaków tylko na Tobie zależy mi tak bardzo ‘ pomyślałam.
- Nie wiem. To nie miało szans. A w dodatku przez tą całą akcje dowiedziałam się, że mam osobistego Supermana.
- Poważnie? Kogo?
Zaśmialiśmy się. Odwrócił się w moją stronę, staliśmy twarzą w twarz na odległość kilku centymetrów.
- Chyba powinniśmy już wracać. – usłyszałam swój głos.
- Tak.
Wróciliśmy do reszty, nigdzie w tłumie dzieciaków nie zauważyłam Filipa. Odetchnęłam z ulgą, a kiedy chciałam pójść do dziewczyn, które patrzyły na mnie z wyczekiwaniem poczułam na ramieniu rękę Nate’a.
- Obiecaj mi coś.
- Co?
- Że to nie był nasz taki ostatni spacer.
- No wiesz.. Jak znów zaatakuje mnie tajemniczy ninja dam Ci znać – zaśmiałam się, a po chwili z poważną miną dodałam. – Obiecuję.
Bez chwili wahania musnęłam jego policzek ustami, z cichym ‘ jeszcze raz dziękuję’ i podeszłam do dziewczyn, które jeszcze zanim usiadłam zasypały mnie lawiną pytań.

7 komentarzy:

  1. Pisz więcej i częściej, bo piszesz zajebiście :)

    OdpowiedzUsuń
  2. właśnie, więcej i częściej ;]

    OdpowiedzUsuń
  3. Jejku. Dziękuję za podanie adresu, te całe opowiadanie jest jak któś wyżej napisał zajebiste !! Nie mogę się już doczekać NN <33

    OdpowiedzUsuń
  4. Super rozdział;D
    Cieszę się, że w końcu mogę dodać komentarz, bo jakoś wcześniej nie można było, ale mniejsza o to.;>
    Widzę, że trochę pozmieniałaś z szablonem i wgl... w sumie to podoba mi się ;)
    Nie wiem, czy jakoś zapomniałaś, czy jak, ale dawno nic u mnie nie pisałaś, więc zapraszam na 2 nowe rozdziały ^^: www.zbuntowani-wedlug-roberty.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  5. mam pytanie. czy to jest blog tylko z takimi długimi opowiadaniami/ :)

    OdpowiedzUsuń
  6. to jest ogólnie jedno długie opowiadanie ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. kiedy następna notka ! ? ;D

    OdpowiedzUsuń

k o m e n t a r z to nie s p a m, więc zluzuj, bo i tak usuwam, cześć