poniedziałek, 3 grudnia 2012

lols

elos słodziaki ! hahah ogarnęłam hasło i wróciłam! cieszycie się? :)
+ http://ask.fm/hejterzyrzadza



sobota, 8 września 2012

siemasiemasiema

Ej cześć, słuchajcie. W zasadzie mam już nowy post napisany, wszystko gotowe, mam tylko do Was sprawę. Potrzebne mi są jakieś piosenki - chodzi o kilka nut, przy których dobrze by się Wam czytało bloga. Mam nadzieję, że pomożecie :>

czwartek, 23 sierpnia 2012

20.

 SOND zawsze spoko<3

- Co się stało? - zapytała Megan, kiedy weszłam do pokoju jak jeden wielki kłębek nerwów.
- Nic. - rzuciłam krótko.
- No mów!
- Idziemy na śniadanie.
- Carly! - krzyknęła.
- No nic się nie stało, serio. Naprawdę nic.
- No chyba widzę, nie?
- Opowiem wam potem - powiedziałam, wiedząc że dziewczyny już nie śpią.
- Kiedy?
- Na śniadaniu, ale chodźmy już.
- Co się tak śpieszysz? Normalnie narzekasz na żarcie, a dziś? - podsumowała Emily.
- Emi, nie utrudniaj, proszę. Muszę coś sprawdzić.
Widziałam, jak spojrzały na siebie z zaciekawieniem, i zaczęły słać łóżka.
Piętnaście minut później byłyśmy już na stołówce. Rozglądałam się po pomieszczeniu, ale nigdzie nie mogłam dostrzec Nate'a. Stojąc w kolejce po śniadanie, przestępowałam z nogi na nogę nawet nie zwracając uwagi na dziwne spojrzenia ludzi.
- No to mów. - ponagliła Emma, kiedy siedziałyśmy już przy stole.
- No bo rano poszłam na kompa. Spałyście jeszcze, a mnie nie było no góra dwadzieścia minut, więc się nie dziwię, że nawet nie zauważyłyście. Wróciłam do pokoju i przyszedł Nate. Poszliśmy się przejść. No i - odwróciłam głowę w drugą stronę, żeby nie spotkać wzroku żadnej z nich - całowaliśmy się.
- Serio?
- Całowałaś się z Natem?
- Carly, powaga?
- Przez to się tak denerwowałaś? - zdziwiła się Megan.
- Jeny, dajcie skończyć, co? Tak, całowałam się z Natem, ale afera. Nie, nie przez to. Chodzi o to, że w pewnym momencie usłyszałam za sobą Filipa. Rozumiecie? Filipa. Zaczął coś pieprzyć, nie wiem, ale w którymś momencie rzucił tekstem w stylu 'pocieszasz się szybciej niż prostytutki'. Nawet nie zauważyłam chwili, w której Nate wstawał. Po prostu siedział obok mnie, a sekundę później jego pięść była na nosie Filipa. I na dodatek opiekun to widział! Wracał z joggingu, czujecie? Zabrał Nate'a do siebie i nie wiem, nie ma go do teraz.
- Przecież nic mu się nie stało, przestań.
- Co mu mogą za to zrobić?
- Nie wiem, ale nic konkretnego.
- O patrz! - rzuciła Sisi - przyszedł!
Odwróciłam wzrok w stronę drzwi i zerwałam się z miejsca. Kilka sekund później byłam już przy Nate'cie.
- I co? Co się stało?
- Nic.
- Ale nic Ci nie zrobią?
- Carly, a co mieliby zrobić? Powiedziałem dla opiekuna, że Cię śmieć obraził i tyle.
- I nic Ci nie zrobią? 
- Nie. 
- Napewno? 
- Ile jeszcze razy Ci powtórzyć, głuptasie? - uśmiechnął się i pocałował mnie w czubek nosa. 

Po śniadaniu poszliśmy na plażę. Opalałam się z Emily. 
- Emi, co jest? 
- Nic. 
- Przecież widzę. 
Spojrzała na mnie zakłopotana. 
- Boję się. 
- Czego? 
- Powrotu do domu. Za cztery dni to się kończy, wy wracacie do normalnych domów, jak zawsze, a ja nawet nie wiem gdzie wracam, gdzie mam wracać. 
- Nie wszyscy wracają do normalnych domów, Emily.. 
- Na przykład? 
- Na przykład ja. 
- Ty? Niby dlaczego? 
Uśmiechnęłam się smutno. 
- Wracam do domu, w którym kiedyś czekaliby na mnie rodzice i siostra pragnąca bym opowiedziała jej wszystko co się działo z najdrobniejszymi szczegółami. A teraz wracam do jakiegoś budynku, w którym nie czeka na mnie nikt, w którym po prostu mieszkają jacyś ludzie, których na co dzień nazywam rodzicami. 
- Czekają na Ciebie. 
- Nie wiesz tego Emi. Nie wiesz jak tam teraz jest. Jest tak cholernie pusto, nie mam tam już nikogo, rozumiesz? - poczułam, jak w oczach kłębią mi się łzy. 
- Carly, nie płacz, proszę. Masz mnie, Cliffa. Masz Nate'a. 
- Teraz mam. 
- A potem? 
- Nie wiem. 
- Ty nadal myślisz, że się wam nie uda? 
- Tego też nie wiem. 
- Nie udałoby się, gdybyście się nie kochali, mała. Poza tym mieszkacie w tym samym mieście! 
- To nic nie znaczy. 
- A to, że on Cię naprawdę kocha i daje Ci na to dowody praktycznie w każdej chwili? 
- Jakie dowody? 
- To, co zrobił na ognisku, to co zrobił dziś rano i to co robi teraz. 
- Teraz? 
- Tak, teraz. Rozmawia właśnie z jakimiś dziewczynami i wskazuje na Ciebie, mam wrażenie, że im o Tobie opowiada. 
Odwróciłam wzrok. Nate widząc, że na niego patrzę, pomachał mi ręką z uśmiechem. Odwdzięczyłam mu się tym samym. 
Właśnie wtedy tak do końca zdałam sobie sprawę, jak bardzo go kocham. 

Wszystko toczyło się ustalonym biegiem aż do końca kolonii. Dzień wyjazdu zbliżał się nieuchronnie, a ja coraz bardziej chciałam, by one nie kończyły się nigdy. Dokładnie 16 lipca zrobiliśmy sobie ognisko pożegnalne. Całe kolonie zebrały się na plaży, by ostatni raz ogrzać się wspólnie. 
Siedziałam nad brzegiem morza, słysząc za sobą krzyki tych ludzi.
- Mała? 
Odwróciłam głowę. 
- Mogę się dosiąść? 
- Jasne. 
- Mogę Cię o coś zapytać? 
Pokiwałam głową. 
- Żałujesz? 
- Ale czego? 
- Tych wakacji, kolonii. Tego, że przyjechałaś, że nas poznałaś. 
- Nie. 
- Możesz to jakoś rozwinąć? - zaśmiał się. 
- Chyba. Mam Ci to opowiedzieć? 
- Jeśli chcesz. 
- Przyjechałam tu, żeby was poznać, tylko po to. Słyszałam o was tysiące opowieści Caitlyn, wiedziałam o was więcej niż o ludziach, których znam normalnie. Przyjechałam i nie wiedziałam czego mam się spodziewać. Tego, że mnie przyjmiecie do siebie, czy tego, że stwierdzicie, że moja siostra była lepsza i nikt nie zajmie jej miejsca. Potraktowaliście mnie, jak kogoś, kto na to zasługuje, kto zasługuje na was. 
- Zasługujesz na wszystko. 
- Wcale nie, Jake. Nie na wszystko. Mogłam ją przed tym obronić. 
- Mała. Jej już nie ma. Nie zrozum mnie źle, ale tak może musiało być? Może ona musiała umrzeć, żebyś tu przyjechała, żebyś poznała miłość swojego życia. 
- Może. Może ona musiała umrzeć, żebyś zrozumiał, że jesteś świetny, i że dasz sobie radę w życiu, tak jak dawałeś tutaj, z nami. 
Uśmiechnął się. 
- Dziękuję. 
- Ja też dziękuję. 
- Carly! Jake! - usłyszeliśmy za sobą. - Co tu robicie? 
- Gadamy - odpowiedział Jake. 
- Możemy się dosiąść? - zapytała Megan. 
- Jasne. 
Siedzieliśmy tam razem do 5 rano. Ja, Nate, Jake, Daniel, Ben, Jenny, Sisi, Emma, Emily, Megan, Charlie i Max. 
Wspominaliśmy wszystko, co razem przeżyliśmy i głośno myśleliśmy o tym, co będzie teraz, kiedy nie będziemy mieć siebie na wyciągnięcie ręki. 
Kochałam ich, wszystkich razem i każdego osobno. Właśnie wtedy, tak naprawdę staliśmy się rodziną. 


___________________
no dałam czadu xd mam nadzieję, że się podobało, hmm? 
+ jestem jeszcze tu - klik

sobota, 4 sierpnia 2012

19


13 lipca 2009. 
Wczorajszy dzień? Jeden z najlepszych tutaj, serio! Wszystko poszło dokładnie tak jak chciałam - Emi ogarnęła sprawę z Cliffem, a ja z Natem. Co z tego wyszło? hm. Nie wiem jak to będzie z Emi i Cliffem, ale ja i Nate to już chyba poważna sprawa. Kocham go, wiem o tym. Nigdy przy nikim nie czułam się tak dobrze jak przy nim, naprawdę. Może jeszcze boję się tego, co będzie za te kilka dni, kiedy 17 lipca, wsiądziemy do autobusu i powiemy sobie 'cześć' ostatni raz na tych koloniach. Boję się, że mimo tysiąca zapewnień innych ludzi to się w jakiś sposób posypie. Sami dobrze znacie, jestem tego po prostu pena, miliony historii o tytule 'wakacyjna miłość' i wiecie, że wszystkie kończyły się tak samo - wraz z końcem wakacji następował koniec związku. Ale z drugiej strony wierze mu, ufam mu bardziej niż na sto procent i wiem, że nie zawiedzie, nie mnie. Jestem dla niego ważna, czuję to. 
'Zależy mi na Tobie jak na nikim innym. Na pewno wiele o mnie słyszałaś, że bawię się dziewczynami i takie tam. Słyszałaś to na pewno. I tak było. Było do czasu aż poznałem Ciebie. Wiedziałaś o mnie dużo z tego co mówią ludzie, a  i tak mi zaufałaś. To było i jest dla mnie tak niesamowite w Tobie, ta wiara w człowieka. Obiecuję Ci, ze to się nie skończy. Nigdy, wiesz? Nigdy. Kocham Cię.' 
To właśnie tych kilka zdań utwierdziło mnie w przekonaniu, że jest na świecie człowiek, który mnie naprawdę potrzebuje, dla którego jestem najważniejsza. 
Chyba się domyślacie, że jedyną odpowiedzią, na jaką mogłam się w tamtej chwili zdobyć, było ciche 'ja Ciebie też'. 


Wyszłam z pokoju tak wcześnie, że dziewczyny jeszcze spały. Szybko napisałam na bloga i wróciłam do pokoju z wielką chęcią ponownego zatopienia się w sen. Właśnie nakrywałam się kołdrą, kiedy do pokoju, po cichu wszedł Nate. 
- Co Ty tu robisz? - szepnęłam. 
- Stoję. 
- No to widzę, ale jest po 6 rano! 
- Najlepsza pora na spacer. 
- NATE! 
- Co? 
- Chyba żartujesz, chcę spać. 
- To gdzie teraz byłaś? 
Spojrzałam na niego zdziwiona. 
- Śledzisz mnie? 
- Przestań - zaśmiał się cicho. - Widziałem jak wchodzisz do pokoju. No Carly chodź, nie daj się prosić. 
- Jesteś wstrętny - uśmiechnęłam się, nakładając bluzę. - Gdzie idziemy? - zapytałam, gdy byliśmy już na korytarzu. 
- Nie wiem, a gdzie chcesz? 
- A jesteś głodny? 
- Może trochę. 
- Frytki? 
- Może być. 
Podobało mi się to, że przez całą drogę trzymał mnie za rękę, kciukiem lekko muskając jej bok. Uśmiechałam się automatycznie i nie potrafiłam przestać. Pierwszy raz od tak bardzo dawna byłam szczęśliwa, tak po prostu.
Siedzieliśmy na pustej jeszcze plaży i jedliśmy frytki. 
- Ślicznie wyglądasz. - usłyszałam jego głos. 
Mimowolnie spojrzałam na swój strój - czerwone spodenki i bluza z kapturem, która była na mnie za duża, do tego włosy, których nawet nie miałam czasu poczesać. Na pewno nie wyglądałam nawet ładnie. 
- No chyba sobie żartujesz. 
- No chyba nie. Jesteś śliczna, więc wiesz. 
- Przestań, bo się zawstydzę - zaśmiałam się, ale czułam, że moje policzki zaczynają płonąć. 
- To słodkie! - krzyknął, również się śmiejąc. 
- Nie śmiej się, wcale nie. 
- Tak. Nie zaprzeczaj, na ten temat nie zaprzeczaj nigdy, bo wiem jak jest, widzę - powiedział, patrząc mi w oczy. 
Nie wiem jakim cudem chwilę potem poczułam jak jego warki lekko muskają moje, jakby sprawdzał, czy też tego chcę. Chciałam. Uśmiechnęłam się i delikatnie odwzajemniłam jego pocałunek. 
- No, no, no! Jaka miłość, uhuhu! - usłyszeliśmy za sobą znajomy głos. 



Dobra, sory, ze tak krótko, ale muszę znów się wprawić. Jak się podoba, hm? 
Poza tym, jeszcze tu KLIKKLIK macie mój, jak to powiedziała moja siostra 'filozoficzny' blog. Spokojnie, nie jest taki, jest po prostu taki no, o mnie, a nie taki z wymyśloną historią. Byłabym wdzięczna, jakbyście tam też pisali jak się podoba, dzięki ;)

sobota, 26 listopada 2011

18.

napisać pomógł mi  Peezet ♥ 
możecie mu za to podziękować. 
jakoś krótko. notka? nudziło mi się, 
nie wróciłam.



W sumie nie wiedziałam, że to się tak skończy. Wstałam rano z obmyślonym do końca planem jak spędzić dzisiejszy dzień. W skrócie : wysłałam chłopaków na siatkę i sprowadziłam Cliffa. Nie opierał się ani chwili, kiedy dowiedział się z kim ma się spotkać. Emi też nie miała nic przeciwko temu i mimo tego, że starała się udawać, że jej nie zależy, to jak uśmiechała się cały ranek co chwilę biegając do łazienki, żeby poprawić włosy dało mi do myślenia, że poważnie trzeba ich w jakiś sposób związać. Coś dało mi do zrozumienia, że tak trzeba. Wszyscy bawili się świetnie, a ja siedząc i patrząc na nich wszystkich z uśmiechem myślałam, że chociaż to mogłam dla nich zrobić. 
- Co tak sama siedzisz, co ? - usłyszałam obok siebie znajomy głos. 
- Czekałam na Ciebie przecież - odpowiedziałam, na jego widok uśmiechając się jeszcze bardziej. 
- O, jak miło - powiedział rozbawiony. - W sumie to się trochę wystraszyłem.
- Czemu? 
- No wiesz, chciałaś się ze mną spotkać, brzmiałaś tak oficjalnie jak to mówiłaś.
- W sumie to.. 
- Co ? 
- Chciałam pogadać. 
- O?
- O nas?
- Pytasz mnie o to ? 
- No bo Nate, ja się boję.. 
- Ej, mała.. - przytulił mnie. - Czego? 
- Nie będziesz mi przerywał? 
- Nie. 
- Więc posłuchaj. Nie wiem jak to będzie. Te kolonie, to był najlepszy pomysł na jaki wpadłam. Poznałam Ciebie, chłopaków, dziewczyny.. Ale tylko o Ciebie się boję. Nie, źle. Nie o Ciebie. Boję się o to co jest między nami. Nie zrozum mnie źle, ale przywiązałam się do Ciebie. Nawet nie wiesz jak bardzo, a ja nie wiem kiedy to się stało, ale tak jest, a ja boję się tego, że to co jest między nami, to będzie taka wakacyjna miłość, jak na filmach. Że skończą się wakacje, kolonie i to też się skończy.. 
Spojrzał na mnie. Jeszcze nigdy tak na mnie nie patrzył. 
- Teraz Ty mi nie przerywaj. Jeszcze Ci tego nie mówiłem, nikomu nie mówiłem, ale.. Zależy mi na Tobie jak na nikim innym. Na pewno wiele o mnie słyszałaś, że bawię się dziewczynami i takie tam. Słyszałaś to na pewno. I tak było. Było do czasu aż poznałem Ciebie. Wiedziałaś o mnie dużo z tego co mówią ludzie, a  i tak mi zaufałaś. To było i jest dla mnie tak niesamowite w Tobie, ta wiara w człowieka. Obiecuję Ci, ze to się nie skończy. Nigdy, wiesz? Nigdy. Kocham Cię.. 
Patrzyłam na niego i nie wiedziałam czy to, co przed chwilą powiedział było prawdą czy tylko mi się wydawało. Ale nie wydawało się. Przytulił mnie i po prostu był. A ja jak małe dziecko nie chciałam żeby mnie puścił i wierzyłam w to co powiedział. 
- Ja Ciebie też kocham.

sobota, 8 października 2011

17 !


szczerze? nie wiem jakim 
cudem udało mi się to napisać. 

11 lipiec 2009.
Miałam dziś z dziewczynami babski dzień i na wieczór zaplanowałyśmy jakiś seans komedii romantycznych na laptopie Emmy, ale nie wyszło. No przynajmniej dla mnie nie wyszło, bo dziewczyny chyba coś oglądały. I nawet nie próbujcie zgadywać czemu, bo nikt z Was  na pewno nie wpadnie na to, że siedząc z dziewczynami w pokoju usłyszałyśmy pukanie do drzwi i od razu wiedziałyśmy, ze to nie nasi chłopcy, bo oni przecież nigdy nie pukają. Drzwi otworzyła Sisi, a ja zza nich usłyszałam głos chłopaka, którego poznałabym nawet będąc na końcu świata. Nie zdążył nawet wejść do środka, a ja już wisiałam na jego szyi, słysząc śmiech dziewczyn i jego prośby o puszczenie, bo go uduszę.
- Złaź ze mnie, deklu! – krzyknął.
- Cliff, co Ty tu robisz?
- Przyjechałem. Po Twoim ostatnim telefonie stwierdziłem, że może przydałby Ci się porządny spacer.
- Co prawda jestem mego zmęczona, ale okey. Pójdziemy. A właśnie. To jest Megan, Sisi, Emma, Jenny. Dziewczyny to jest Cliff.
Wszyscy ładnie się przywitali i w tym momencie do pokoju wpadła Emily.
- Ej wiecie, że ponoć jakieś ciacho wbiło na nasze kolonie w odwiedziny do kogoś? Dziewczyny mi mówiły. – mówiła zdyszana, a my staliśmy i śmialiśmy się w głos.
- Emi – powiedziałam – Poznaj Cliffa. Cliff, to jest Emily.
- Siema – powiedział Cliff z uśmiechem.
- Cześć – odpowiedziała podając mu rękę – O matko. Trochę wpadłam co ?
- Weź przestań. Nie aż tak bardzo – śmiał się Cliff.
- Dobra, my zwijamy. Jak coś to dzwońcie. – powiedziałam i wyszliśmy  Cliffem.
Szczerze? Tego mi właśnie było trzeba. Tak długiego spaceru z nim i rozmowy na każdy temat, nie tylko na ten który miał być tematem przewodnim.
A teraz idę spać. Dobranoc.

Tak, nie pytajcie mnie nawet jak bardzo byłam zdziwiona i szczęśliwa w momencie kiedy zobaczyłam go w drzwiach. Mało mi brakowało do płaczu, uwierzcie. Na spacerze byliśmy trzy godziny, potem musiał wracać, ale zakomunikował mi, że odwiedzi mnie jeszcze jutro, tuż przed wyjazdem.
- To opowiadaj. – powiedział, kiedy wyszliśmy na plażę, a ja opowiedziałam mu najdokładniej jak tylko potrafiłam całą historię nie pomijając niczego. Nie przerwał mi nawet na chwilę i to w nim tak bardzo lubię. Zawsze potrafi słuchać o czymkolwiek bym nie mówiła. Kiedy skończyłam skwitował to tylko jednym wielkim ‘łaaaał’ !
- Ej Mała. Jak Ty nic nie rozumiesz. Podoba Ci się on, nie ? Ty mu też z tego co wiem, więc czego Ty chcesz? Mieszka w naszym mieście i Ty się jeszcze przejmujesz. No bo ja rozumiem, gdyby dzieliły was km to możesz się bać i martwić, ale teraz? Dziewczyno, nie wiem na co Ty czekasz!
- Wiesz, chyba masz rację..
- Chyba?!
- Na pewno masz – powiedziałam i się roześmiałam. – Dziękuję.
- Nie masz za co dziękować, sama dobrze wiesz.
Nie odzywaliśmy się przez chwilę, a ja wiedziałam co to oznacza.
- No słucham, która to?
- Ale co ? – zapytał udając że nie wie o co mi chodzi.
- Dobrze wiesz! Która Ci się tak spodobała? Megan? Sisi? – zaczęłam wymieniać – Jenny? Emma? Emi?
Uśmiech, który pojawił się na jego twarzy jakby automatycznie przy wypowiadaniu słowa ‘Emi’ mówił sam za siebie.
- Wiedziałam ! Wiedziałam ! – zaczęłam krzyczeć i śmiać się nawzajem.
- No co? A weź, i tak nic z tego nie będzie, przecież wiesz.
- Ona się przeprowadza.
- Tym bardziej nic.
- Nie wiem gdzie. A jeśli przeprowadzi się bliżej naszego miasta? Sądzisz że nie warto próbować?
- Tego nie powiedziałem, ale nie chce się angażować.
- Przyjdziesz jutro?
- Przyjdę. Ale do Ciebie.
- Wiesz, że ją bardzo lubię, no nie? Na pewno będę mieć z nią kontakt.
- A weź przestań – powiedział w końcu i roześmiał się jakby usłyszał coś naprawdę śmiesznego – Raz ja widziałem a robimy z tego aferę jakbym się w niej kochał od podstawówki.
- No okey, jak sobie chcesz.
Przez następne godziny gadaliśmy na najróżniejsze tematy, nie wyłączając szkoły. Odprowadziłam go i wracając dostałam ochran od opiekunki za samowolne wychodzenie. Potem poszłam tylko napisać coś na bloga i wróciłam do dziewczyn i dużym zdziwieniem było dla mnie to, że była 23, a one wszystkie spały. To znaczy wydawało mi się że wszystkie, bo kiedy się wykąpałam i wróciłam do pokoju usłyszałam cichą muzykę dobiegającą z zewnątrz i wyszłam na balkon.
- Emi, co Ty tu robisz? – zapytałam zdziwiona widząc ja okręconą kocem.
- Myślę.
- O czym? – usiadłam obok niej.
- O wszystkim. O tej przeprowadzce, o tych koloniach.
- I o czym jeszcze?
- I o tym chłopaku, wiesz?
- Jakim?
- O Cliffie.
- Serio?
- Tak. Wiesz co? To jak wypaliłam przy nim o tym ciachu. To było straszne! Gniewa się na mnie?
- Nie, coś Ty. Cliff nie jest taki.
- Opowiedz mi o nim.
Przez następne kilkanaście minut odpowiadałam na jej pytania na jego temat. Zauważyłam, ze poważnie się jej podoba. Poszłyśmy spać praktycznie o 4 rano, a ja wiedząc, że Cliff wyjeżdża dopiero jutro wieczorem obmyśliłam doskonały plan, który odpowiadałby każdemu. Sisi spędziłaby dzień z Maxem, Emi z Cliffem, dziewczyny na plaży, chłopcy graliby w piłkę, a ja.. Ja porozmawiałabym z Nate’em.

niedziela, 18 września 2011

16 !



Po tej nocy z dziewczynami, zastanawiałam się rano ile czasu będę spać w domu po powrocie, żeby odespać całe te kolonie. I mimo to, że po ognisku spałyśmy z dziewczynami cały dzień to byłam mega niewyspana. Całą noc opowiadałam dziewczynom jak udał się spacer, a w zamian za to dowiedziałam się, ze Sisi jest z Maxem!
- Jak to?! Opowiadaj! – krzyczałam, kiedy tylko dziewczyny ogłosiły mi najnowszą z najnowszych nowin.
- No jak to jak? Kiedy byliśmy w Sopocie, to zdarzyło się coś za co będę wam wdzięczna do końca życia, a mianowicie za to, że wypchaliście mnie i Maxa na koniec pierwszej grupy i doszło do tego, że byliśmy razem w drugiej. Cały dzień łaziliśmy razem, cały! To było niesamowite, serio. I potem na molo, on powiedział mi, że już dawno mógł to zauważyć, ale był ślepy nie widząc tego jak bardzo zależy mu na mnie. Myślałam, ze będę tam skakać z radości, ale opanowałam mój entuzjazm, co uwierzcie, nie było w tamtej chwili łatwe. I jesteśmy razem!
- Jejku Sisi, to cudowne!
- Prawda? – piszczała Sisi. – A co z Tobą?
- Jak to co ze mną? – zapytałam zdziwiona.
- No jesteś z Nate’em, czy nie? – pytały zaciekawione.
- Nie wiem.
- Co?
- No nie wiem.
- Jak można nie wiedzieć czy się z kimś jest czy nie jest?
- No dobra, wiem, ze z nim nie jestem. Lepiej?
- Lepiej. No ale będziecie razem, czy nie?
- No to właśnie tego nie wiem..
- Jak to?
- No bo dziewczyny, skąd ja mogę wiedzieć, czy to nie będzie tylko tak na chwilę? Że od razu po koloniach to się rozpadnie? Albo nie od razu, ale po jakimś czasie. Jaką mam gwarancję, ze on mnie nie zostawi, że nie jestem jego kolejną zabawką, taką laską na wakacje? No skąd?
- Carly! O czym Ty mówisz?! – krzyknęła o pół tonu za głośno Megan. – Jak to nie masz pewności?! Przecież on Cię kocha i to widać dziewczyno! Jak on na Ciebie patrzy, jak się do Ciebie zwraca, jak zachowuje się w Twojej obecności. Nie widzę innego wytłumaczenia tej nagłej zmiany. Widziałam go z wieloma dziewczynami, i uwierz, że przy żadnej z inch nie był taki jaki jest przy Tobie!
- No właśnie! Widzisz, sama to powiedziałaś! Zmienia się przy mnie, a ja nie chcę żeby się zmieniał! Chcę żeby był przy mnie taki jak przy innych, żeby nie udawał kogoś innego. On mi się tak cholernie podoba, nie jego lepsza wersja. – ostatnie zdanie powiedziałam tak cicho, że nie byłam pewna czy dziewczyny je słyszały.
- Ej, Mała. Przecież nie chodziło jej o to, ze on dla Ciebie chce być inny. On się przecież nie zmieni. Spodobał Ci się taki, jaki jest na co dzień, zawsze. Niby czemu miałby się zmieniać, skoro lubisz go takiego jaki jest teraz? To przecież bez sensu. A Ty nie przejmuj się na zapas, nie warto. Jeśli mu zależy nie pozwoli na to, żeby to się skończyło razem z końcem kolonii, musisz nam wierzyć. Musisz mu zaufać.
- Porozmawiaj z nim o tym, zobaczysz, że powie Ci to samo co my. Carly, nie możesz bać się czegoś, o czym nie masz pojęcia. – powiedziała Sisi, a ja poczułam, że mam łzy w oczach. – Ejj, nie płacz !
Nigdy jeszcze nie miałam przy sobie takich ludzi jakimi były dziewczyny.
- Dziękuję Wam.
- Nie dziękuj tylko umów się z Nate’em! – krzyknęła Emma.
- Muszę teraz?
- Nie. Teraz to nawet nie możesz, bo idziemy na plażę!
- Zimno jest.
- No błagam Cię! Łap strój i idziemy.
Aż do obiadu wygrzewałyśmy się w słońcu na zmianę z kąpielami, w których zachowywaliśmy się jak małe dzieci. Spóźniłyśmy się na obiad, ale to nic, nie byłyśmy aż tak głodne. Siedząc z dziewczynami przy stoliku zdecydowałyśmy, ze zrobimy dziś babski dzień, bez chłopaków. Sisi nie była do tego tak entuzjastycznie jak my nastawiona, ale zgodziła się w końcu. Dzień minął nam pięknie, nie licząc małej niespodzianki w postaci gościa, który odwiedził nas wieczorem..

sobota, 27 sierpnia 2011

15 .

najlepsza <3



Miał czekać na mnie przed ośrodkiem, a kiedy wyszłam jego nie było. Odruchowo zerknęłam na lewą rękę, ale jak na mój pech przystało zapomniałam zegarka w tym pośpiechu. Zaklęłam po nosem. Z kieszeni wyjęłam komórkę. Była 21;56. Przyszłam wcześniej. Schowałam telefon i czekałam.
- Przyszłaś chyba wcześniej, co? – usłyszałam za sobą jego głos.
- Tak wyszło. – powiedziałam patrząc na niego i uświadamiając sobie, że jest dziś wyjątkowo przystojny, a rozpięte koszule w kratę założone na zwykłe T-shorty naprawdę do niego pasują.
- To wolisz iść na spacer, czy usiądziemy gdzieś na ławce.
- Wiesz, sama się dziwie, że to mówię, ale spacer.
- Po całym dniu łażenia bez celu Ty wybierasz spacer? Podziwiam Cię.
- Boję się, że gdybyśmy usiedli znów wpadłabym na chory pomysł kąpieli.
- Tak, to nie byłoby mądre posunięcie. Ale było wesoło, przyznasz! – zaśmiał się. – I wystraszyłem Cię wtedy.
- Wcale nie – lekko szturchnęłam go w bok. – Dobra, to opowiadaj.
- Serio nie jestem w tym dobry.. – powiedział, i widząc moje pełne irytacji spojrzenie dodał. – No okey.
- Więc słucham.
- Przy barierce na molo stała Jenny, Emily, Sisi, Emma i Caitlyn, a ja, Daniel, Ben i Jake graliśmy w pytanie i wyzwanie. Wybrałem wyzwanie, a oni kazali mi podejść do dziewczyn i zapytać czy nie zagrałyby z nami. Poszedłem. Nie wiedzieli, że znam Cait. Zapytałem, i Jenny odpowiedziała, że jeśli Megan pójdzie to one też. Zapytałem kto to Megan, a ona opowiedziała mi co i jak. Zawołały ją, a ona powiedziała, że nie ma ochoty. Nie chciałem wyjść na głupka, więc spojrzałem pytająco na Cait, a ona zrozumiała o co mi chodzi i przekonała Meg, żeby poszła. I przyszły. Chłopcy byli tak zdziwieni, że do końca wycieczki się z nich przez to śmiałem. Wiesz, nie uwierzyli w moje wdzięki. – powiedział z narcystycznym uśmiechem poprawiając kołnierz.
- Też bym nie uwierzyła. – odpowiedziałam z poważną miną, a widząc jego zdziwienie zaśmiałam się i poprosiłam, żeby mówił dalej.
- Siedzieliśmy tak razem jakieś półtorej godziny, kiedy w pewnym momencie Sisi dostała w głowę piłką do siatkówki plażowej. Zaczęła szaleć i wydzierać się na jakichś dwóch chłopaków, którzy akurat nią grali a po ich wielokrotnych przeprosinach powiedziała, że wiszą jej podwójne lody i zaprosiła do nas. Jak się już pewnie domyślasz, to byli…
- Max i Charlie – skończyłam za niego.
- Dokładnie. Potem spotkaliśmy się jeszcze parę razy i taj już zostało.
- Skąd znałeś Cait? Przecież nie uczyłeś się w jej szkole, no nie?
- Nie.
- Więc skąd? – zapytałam znowu widząc, że sam mi nie powie.
- Poznałem ją na pewnym meczu.
- Tak, jasne. Cait nie chodziła na mecze, nienawidziła meczy żadnego rodzaju, no może oprócz.. Nie, to niemożliwe.
- Jeśli chodzi Ci o to, że chodziła tylko na mecze gdzie jej jedyna młodsza siostra występowała jako czirliderka, to tak. Właśnie na jednym z tych meczy ją poznałem.
- Gadasz!
- Serio – śmiał się. – W tym meczu grał brat mojego kumpla, który akurat nie mógł przyjść i zapytał, czy mogę go zastąpić. Poszedłem. Siedziałem obok Cait, ale żadne z nas nie zwróciło na siebie uwagi do czasu, aż ona nie zaczęła krzyczeć czegoś w stylu ‘dajesz Mała!’. Zapytałem, komu tak kibicuje. Wskazała mi na Ciebie. Wiesz co? Gdyby wtedy, na tym meczu ktoś mi powiedział, że za kilka lat zakocham się w tej małej trzynastoletniej dziewczynie w niebiesko czarnym stroju i włosami związanymi w dwa kucyki to bym pewnie nie uwierzył.
- Bardzo śmieszne. Spotykaliście się potem?
- Tak, ale nie w tym sensie, o którym pewnie myślisz.
- Czyli?
- Nie kręciliśmy ze sobą. Ona miała chyba wtedy chłopaka, a nawet jeśli by nie miała, to my traktowaliśmy się od początku jak przyjaciół. Rozumiesz?
- Chyba tak.
Przez chwilę żadne z nas się nie odzywało, a ja w pewnym momencie poczułam ciepło jego dłoni, kiedy wziął mnie za rękę. Uśmiechnął się do mnie, a ja odwdzięczyłam się tym samym. Szliśmy wzdłuż plaży, w milczeniu słuchając szumu fal.
- Odzywał się?
- Kto? – zapytałam zdziwiona.
- Tamten chłopak.
- Filip? Nie. Od ogniska nawet go nie wiedziałam.
- To dobrze. Ale wiesz, że gdyby cos się działo, to masz mi od razu powiedzieć, nie?
- Wiem. Ej, masz rodzeństwo? To znaczy oprócz brata jeszcze.
- Mam. Oprócz niego młodszą siostrę. Myślę, że znalazłabyś z nią wspólny język.
- Serio? Ile ma lat?
- Cztery – odpowiedział, i zaśmiał się w głos kiedy odepchnęłam go z wyimaginowanym oburzeniem. – Żartowałem przecież.
- No mam nadzieję!
Znów przyszedł moment, kiedy żadne z nas nic nie mówiło. Zdałam sobie sprawę z tego, że nie dzieje się tak przez to, że nie mamy o czym. Wręcz przeciwnie – mamy do powiedzenia sobie bardzo dużo, ale chyba po prostu lubię takie ‘nic nie mówienie ‘ z nim.
- Chyba powinniśmy już wracać. – usłyszałam swój własny głos.
- Tak, chyba tak. – powiedział odwracając się w moją stronę. Dotykając mojego podbródka podniósł moją twarz do góry i musnął lekko moje usta. Uśmiechnęłam się, kiedy mnie pocałował.
Do ośrodka wróciliśmy wtuleni w siebie, w milczeniu. Odprowadził mnie pod same drzwi.
- Dobranoc Carly.
- Dobranoc. – powiedziałam całując go w policzek.
Weszłam po cichu do pokoju, a moja mina musiała wtedy mówić sama za siebie, bo od progu usłyszałam pytania dziewczyn ‘i jak było?’.

środa, 24 sierpnia 2011

14.

w głośnikach Adele - Set fire to the Rain. ubóstwiam.


Wracając do pokoju z pustą już paczką po frytkach myślałam tylko o tym co powiedział mi Jake. Sama nie wiedziałam co o tym myśleć. Fajnie było bawić się z Nate’em w te wszystkie spacery, rozmowy i w ogóle, ale bałam się tego, że kiedy dla mnie zrobi się to poważne, od odejdzie, przestanie mu zależeć, albo nie zależy wcale, już teraz, bo wracając wtedy z plaży uświadomiłam sobie, że nawet teraz nie wiem czy on coś czuje. Z jednej strony chciałam się dowiedzieć, a z drugiej nie. On był typem chłopaka, który mógł mieć każdą dziewczynę, gdyby chciał. Nie chciałam być tylko kolejną, którą w sobie rozkochał i odpuścił.
Kiedy wróciłam dziewczyny nie spały.
- Gdzie byłaś? – usłyszałam Sisi, już w progu.
- Na plaży, po frytki.
- Sama?
Przecząco pokręciłam głową.
- Błagam, on Cię zabrał na frytki? Nie stać go na nic lepszego?
- O kim Ty mówisz? – zapytałam zdziwiona, mimo świadomości o kogo chodzi.
- O Nate’cie oczywiście.
- Nie byłam z nim.
- Mała, błagam Cię, powiedz , że to nie był Filip.. – wtrąciła błagalnym tonem Emma.
- Był. – odpowiedziałam poważnie, a widząc ich zaskoczone, pełne niedowierzania spojrzenia dodałam ze śmiechem. – Głupie! Jasne, że nie. Obudziłam się i byłam głodna. Wyszłam i akurat wpadłam na Jake’a. Kuchnia była zamknięta, więc poszliśmy na frytki.
- To wszystko wyjaśnia.
- Tak, tak.
Mimo tego, że spałyśmy wszystkie cały dzień, już po 22 poszłyśmy się wykąpać i spać. Nie było siły na następne godziny gadania o niczym, szczególnie w nocy. Przecież przez ostatnie kilka dni nie spałyśmy praktycznie wcale. Szybsze pójście spać się nam w sumie opłaciło, bo wstałyśmy po 7 całkiem wypoczęte i gotowe na kolejny dzień. Już nie pamiętam czemu, ale nie poszłyśmy tego dnia na śniadanie do stołówki, tylko na hod dogi w mieście. Wypad nam się mega udał, a kiedy wróciłyśmy okazało się, że jedziemy na wycieczkę do Sopotu. Godzinę później siedziałam z Emily i resztą dziewczyn w autobusie grając w karty. Nauczyłam je wszystkie grać w pokera, bo o dziwo po tylu latach jazdy na kolonie żadna z nich nie umiała. Kiedy się już rozkręciłyśmy zaprosiłyśmy do gry chłopaków. Byłam zaskoczona tym, że Jenny tak szybko załapała o c chodzi i za każdą kolejką ogrywała nas wszystkich.
Po dwóch godzinach jazdy każdy z nas był w niemałym szoku, że już jesteśmy na miejscu.
- Podzielimy się na dwie grupy – usłyszeliśmy głos jednej z opiekunek po wyjściu z autobusu i przymusowym ustawieniu się w parach. – jedna grupa idzie ze mną, druga z panią Thomson. – przeszła obok nas odliczając dzieciaki i pech chciał, że Jenny i Max trafili do innej grupy niż my.
- Dziewczyny, to jak wygrać w totka! – piszczała do nas Jenny. – Będę przez cały dzisiejszy dzień sama z Maxem, Boże to cudowne!
Śmiałyśmy się wszystkie i już po chwili patrzyłyśmy na Jenny idąca w przeciwną stronę niż my machającą do nas ręką z niewiarygodnie szczęśliwym wyrazem twarzy.
- Plan jest taki – informowała bez przerwy opiekunka. – Że my zwiedzamy wschodnią, a oni zachodnią część miasta. Mamy na to jakieś 7 godzin, bo o 18 spotykamy się na molo. Jeden dzień to za mało, żeby zwiedzić całe miasto dlatego jest tak a nie inaczej. I musicie się zadowolić tym, że zobaczycie go chociaż połowę.
- Czy ona się w ogóle zamknie? – pytał zdziwiony Daniel.
- Owszem Danielu – powiedziała opiekunka. – Właśnie skończyłam.
- Ja.. To było.. To znaczy.. Przepraszam, ja.. – jąkał się Daniel.
- Spokojnie, wiem. – odpowiedziała z uśmiechem opiekunka.
Po sześciu godzinach łażenia po mieście myślałam, że odpadną mi nogi, a brzuch za chwilę eksploduje z bólu spowodowanego ciągłym śmiechem. Na obiad poszliśmy do pizzerii, nie było więc tak źle. Równo o 18 ostatkami sił zdążyliśmy dotrzeć na molo, gdzie już czekała na nas druga grupa.
- Patrzcie – krzyknął do nas Ben – Max to się chyba jednak przekonał do Jenny.
Wszyscy w jednym momencie odwróciliśmy głowy w tym samym kierunku, a naszym oczom ukazał się widok Jenny siedzącej na molo, którą obejmował w talii Max.
- Nawet nie wiesz jak długo ona na to czekała. – szepnęła do mnie Emily.
- Naprawdę aż tak jej na nim zależy? Myślałam, że to tylko taka zabawa, no wiesz..
- Wiem. Ale u niej tak już jest, że udaje czasem, a my mimo to wiemy o co chodzi. Tak było teraz. Niby nic, a poważnie czekała na właśnie taki moment.
- Mamy na przebywanie tutaj zaplanowane jakieś 2, no może 2 i pół godziny. – zakomunikowała opiekunka.
Odeszłam od reszty i po lewej stronie oparłam się o barierkę patrząc na rozciągającą się w oddali wodę. Przypomniało mi się kiedy ostatnio tu byłam. Wyglądało to całkiem inaczej. Pokłóciłam się z rodzicami o szkolę, bo raz poszłam na wagary. Kiedy opowiedziałam o tym Cait ona postanowiła się tym zająć. Poszła pogadać z rodzicami i już po jakichś 5 minutach wparowała do mojego pokoju trzaskając drzwiami, rzucając się na łóżko i już wiedziałam, że przegrała. Wpadłyśmy na genialny pomysł, by gdzieś wyparować na jeden dzień. Następnego dnia o czwartej rano stałyśmy na dworcu jedynie z kasą w kieszeni i czekałyśmy na pierwszy lepszy pociąg. Ten okazał się jechać do jakiejś malej miejscowości 2 km od Sopotu. Pojechałyśmy. Cały dzień przesiedziałyśmy na molo nie licząc kilku wyjść do łazienki i po jedzenie.
- O czym myślisz? – wyrwał mnie ze wspomnień głos Nate’a.
- Nie wiem, o wszystkim. – skłamałam.
- Wiesz, że to tutaj utworzyła się nasza paczka?
- Poważnie?
- Tak. Dawno temu.
- Opowiadaj. – ponagliłam widząc, że raczej sam z siebie nie zamierza tego robić.
- Dzieci ! – obróciliśmy się oboje na głos pani Thomson. – Zbieramy się.
- Już tak późno? – zapytałam z niemałym zdziwieniem Nate’a.
- Tak. To znaczy nie aż tak bardzo, dopiero 19. Ale opiekunki postanowiły wrócić wcześniej.
- To spoko. Opowiedz mi o tym jak się poznaliście.
- Poproś dziewczyny. Ja nie jestem dobry w opowieściach. – uśmiechnął się.
- Chyba zaryzykuję. Wolałabym usłyszeć to od Ciebie.
- Wyjdziemy dziś na spacer? Opowiem Ci wtedy. Pasuje?
- O której?
- 22?
- To będzie randka? – starałam się, żeby to zabrzmiało żartobliwie, a jednocześnie poważnie.
- Może.
- Czyli tak?
- Tak.
- To się cieszę. – odpowiedziałam z uśmiechem.
Całą drogę powrotną znów graliśmy w pokera. W ośrodku byliśmy jakoś po 21. Poprosiłam dziewczyny, żeby zaczekały z opowieściami do mojego powrotu, co obiecały zrobić. Wybiegłam z pokoju na jakieś dziesięć minut tylko po to by napisać coś na blogu, a potem przebrałam się i byłam gotowa do wyjścia.

poniedziałek, 22 sierpnia 2011

13.

 Kukulska - Wierność jest nudna .  
w końcu jest 22.  najlepszego Mała, to już 8 miesięcy.
kocham Cię.

 10 lipiec 2009.

Ostatnie dwa dni, a może dwa i kawałek były dla mnie czymś niesamowitym. To co stało się na ognisku rozwiązało każdy mój problem jaki na tych koloniach mnie zaskoczył. Może innym razem opowiem Wam co się wtedy stało , dziś nie mam na to czasu, bo za jakieś 15 minut idę się przejść. Lubię plażę nocą, szczególnie na spacerze z Nate’em.
Filip? To już przeszłość i szczerze to właśnie dzięki niemu zrozumiałam , że tak naprawdę nie zależy mi na nim , tylko na Nate’cie. Boję się tylko tego co będzie jak kolonie się skończą. Tutaj wszystko jest inne , mamy siebie na wyciągnięcie ręki, a potem? Tylko tego się teraz boję, to mnie przeraża w pewnym sensie.
Dziewczyny zadowolone, szczególnie Jenny i Megan. Po ognisku nie odstępują chłopaków na krok, mimo tego, że ani Jenny nie jest z Maxem, ani Meg z Charliem. Ale rozumiem je w pełni, mam teraz to samo ;) I Emily, ona jest niesamowita. Jest cały czas obok mnie, mimo wszystko. I mimo tego jak źle sama się czuje jest w stanie pomóc mi w każdej sprawie. Zaraz zamykają, muszę spadać. Idę się tylko przebrać i idę na spacer. Sija.

Całą noc z dziewczynami przegadałam o wszystkim co stało się na ognisku, a łącząc ze sobą totalną masę wszystkich faktów nie było tego mało. Zasnęłyśmy o 5 nad ranem, a mimo to musiałyśmy przez naszych opiekunów wstać o 7 i posprzątać po ognisku. Byłyśmy Mega zmęczone, a mimo to poszło naprawdę szybko, bo jeśli zwrócić uwagę na to jaki syf zastałyśmy przy ognisku dwie godziny sprzątania, to rzeczywiście nie dużo. Potem poszłyśmy coś zjeść, a naszym następnym krokiem było odsypianie i mimo tego, że zawsze wystarcza mi kilka godzin snu, to wstałam dopiero o 19;53 i warto podkreślić, że najwcześniej z wszystkich dziewczyn. Pierwsze co poczułam po przebudzeniu, to niewyobrażalny głód. Po cichu poszłam do kuchni, która okazała się zamknięta. Wracając zauważyłam Jake’a, który akurat szedł w stronę naszego pokoju.
- Wszystkie śpią. – powiedziałam. Odwrócił się przestraszony.
- Jeszcze? Ile można? Masakra.
- No ja też dopiero wstałam, ale idę znów w kime, bo miałam plan coś zjeść, ale kuchnia zamknięta. Trudno. A Ty kogo szukasz?
- Chłopaków. Spałem, a oni się ulotnili, nie wiem gdzie są.
- Nie u nas, tutaj też wszystkie śpią. – w tym momencie usłyszałam jak burczy mi w brzuchu.
- Aż tak głodna? – zaśmiał się.
- Bardziej.
- Frytki?
- A masz?
- Wiem, gdzie są najlepsze.
- Poczekaj, wezmę tylko bluzę, okey?
- Jasne.
Już po chwili byliśmy przy małej budce na plaży, w której rzeczywiście były najlepsze frytki jakie do tej pory jadłam. Zdziwiłam się, bo jakoś wcześniej nie zwróciłam uwagi na mały sklepik, który stał w bardzo widocznym miejscu plaży.
- Smaczne.
- Mówiłem.
- Często tu przychodzisz?
- Kiedyś tak, w tym roku jestem pierwszy raz.
- Czemu?
Przez chwilę nie odpowiadał.
- Co roku wieczorem przychodziłem tu z Cait. Taka tradycja. A w tym roku.. Sama wiesz.
- Tak..
- Jeszcze raz dzięki. Wiesz, może tego po mnie nie widać, ale to co mi powiedziałaś wtedy naprawdę mi pomogło.
- To dobrze.
Widziałam jak  się zamyślił, ale tylko na moment.
- Jenny jest z Maxem?
- Szczerze? Sama tego nie wie. – zaśmialiśmy się. – Ej, wtedy, jak gadaliśmy na plaży powiedziałeś, że musisz mi coś powiedzieć.
- Eee tam, już nie ważne.
- No mów.
- Sama już to pewnie wiesz.
- A jeśli nie? No powiedz, proszę. – z rozbawieniem zatrzepotałam rzęsami.
- Nie rób tak, bo nie będę się do Ciebie przyznawał. – zaśmiał się. – Chodziło o Nate’a, ale to już nie ważne.
- Spokoo.
- No dobra. Poważnie chcesz wiedzieć?
- Wiedziałam! Mów, chcę.
- Wiesz, my tutaj zawsze jesteśmy obok siebie, w sensie, że kiedy zaczynają się kolonie, to mimo naszej ekipy ja z nim jestem najbardziej związany, wiem o nim wszystko. I wiesz.. W tym roku od początku zachowywał się jakoś inaczej. W życiu bym nie wpadł na to, że to o Ciebie chodzi. Od początku wpadłaś mu w oko. Wtedy chciałem Cię zapytać, czy on Ci się podoba i powiedzieć, żebyś tego nie zmarnowała, ale jeśli mówię Ci o tym dziś to coś dodam przy okazji. Nigdy nie wiedziałem go, żeby był o kogoś tak zazdrosny jak o togo Filipa. Nie pierwszy raz podobała mu się jakaś dziewczyna, ale takiego nie wiedziałam go jeszcze nigdy. I jak wczoraj widziałem jak ruszył do tego chłopaka, jak tylko Cię usłyszał.. Szok. Co on Ci tak w ogóle zrobił?
- Nic. Był zazdrosny o Nate’a.
- Oooo, Mała, biją się o Ciebie. – śmiał się.
- Weje, wcale nie.
- Podoba Ci się on?
- Filip? Nie. To znaczy myślałam, wydawało mi się, że tak, ale jednak nie.
- A Nate?
Uśmiechnęłam się nic nie mówiąc i wkładając kolejną frytkę do ust odwróciłam głowę.
- Wiedziałeeem! – zaśmiał się.
- No co? Tak, podoba mi się, lubię go. Ale co z tego?
- Jak to co?
- Masz ode mnie pięć dych jak znajdziesz na tych koloniach dziewczynę, której on się nie podoba.
- Znając życie takiej nie ma, ale co z tego? Ty mu się podobasz, a uwierz, że u niego to dużo znaczy.
- Boje się.
- Czego?
- Że to będzie tylko taka przygoda. Wiesz, wakacyjna. Że jak skończą się kolonie to to wszystko też się skończy. I nie wiem czy jest jakiś sens tego, bo ja nie chce się bawić. Ostatnio straciłam już jedną ważną osobę, nie chce teraz zakochać się w Nate’cie a po koloniach go stracić.
- Mogę Ci obiecać, że się nie skończy. No ale wiem, że mi możesz nie uwierzyć, więc teraz idź spać, albo pogadać z dziewczynami, ja idę szukać chłopaków, a jutro pogadaj o tym z Nate’em. To najlepsze wyjście.
- Chyba tak..