środa, 3 sierpnia 2011

3 .

 
Byłam zaskoczona tym, że na mnie czekał. To było dla mnie dziwne, ale i miłe.
- Czemu czekałeś?
- A to źle?
- Nie wiem. Dla mnie chyba nie, ale trafiłabym sama.
- I tak nie miałbym co robić. Idziemy?
- Jasne. – powiedziałam z uśmiechem.
Całą drogę rozmawialiśmy w sumie o niczym. Szkoła i te sprawy. Był tylko rok starszy, miał 17 lat, tematów było dużo. Dotarliśmy do hotelu w mniej niż pół godziny, za co byłam niezmiernie wdzięczna Nate’owi, bo przebywanie w jego towarzystwie, nawet jeśli mieliśmy o czym gadać strasznie mnie przerażało.
- Carly, Nate, jesteście ! – zawołała już od progu Sisi, oznajmiają wszystkim, że wróciliśmy. – Mała słuchaj, Charlie ma Ci niespodziankę.
- Mi? No bez przesady, ale.. – zaczęłam, ale Charlie przerwał mi krzykiem.
- Jakie ale, dziewczyno?! Załatwiłem z naszym opiekunem, żebyśmy mieli dostęp do hotelowych komputerów, nie będziesz musiała naginać nie wiadomo ile żeby skorzystać z neta! – powiedział zadowolony.
- Jejku dziękuję ! – krzyknęłam rzucając mu się na szyję.
- Mamy teraz czas wolny – zaczął Jake – idziesz z nami na kręgle?
- Ej, sorki, ale chciałabym się przejść.
- Jasne, nie ma sprawy. Spotykamy się tutaj za dwie godziny, okey?
- Okey – odpowiedziałam z uśmiechem wychodząc.

5 lipiec 2009r.
Tak, dawno nie było mnie tu dwa razy jednego dnia, ale suprajs. Charlie załatwił nam dostęp do kompa w ośrodku, będę mogła opisywać Wam na bieżąco co i jak. Tu jest naprawdę świetnie, już wiem czemu Cait tak chętnie tu wracała. Tego co człowiek czuje tutaj, wśród tych ludzi nie da się opisać, to trzeba przeżyć samemu. I wiecie co? Czuję w sobie taką zmianę, nie wiem jeszcze na czym to polega, ale sama siebie widzę jak kogoś innego, kogoś kim byłam jeszcze przed założeniem tego bloga.
Poznałam dziś Filipa. Dziś poszłam tak po prostu się przejść. Nawet nie wiem po co, pomyśleć? Może. Przechodziłam obok jakiejś grupki z pozoru małych dzieci. Podbiegł do mnie jakiś chłopak, i poprosił, żebym zrobiła im zdjęcie. Zrobiłam i zaczęłam odchodzić, ale usłyszałam jak ktoś krzyknął ‘Mała, zaczekaj ‘ . W sumie to nawet nie wiem dlaczego zareagowałam i się odwróciłam, ale tak wyszło. Zobaczyłam, że biegnie w moją stronę jakiś chłopak, zauważyłam, że to jeden z tych od zdjęcia.
- Czekaj! – krzyknął, kiedy zobaczył, że znów chcę odejść.
- Co jest? – zapytałam, kiedy był już obok mnie.
- Chyba jesteś tu pierwszy raz, co?
- Skąd wiesz? – zapytałam zdziwiona.
- Bo idziesz w tamtą stronę. – powiedział, gestem głowy wskazując kierunek w którym szłam.
- A co w tym złego?
- Koniec plaży za rogiem i zimniejsza woda, bo na brzeg pada cień od drzew?
- Tak to wszystko tłumaczy – powiedziałam ze śmiechem.
- Jestem Filip.
- Nie jesteś z naszej kolonii, no nie?
- Nie. Ale z podobnej. Mamy ośrodek po drugiej stronie ulicy, o tam widzisz?
- Yhy. Widzę.
W sumie nawet nie czułam się niezręcznie, kiedy przez chwilę nic nie mówiliśmy, czego nie mogę powiedzieć o Filipie, bo wydawał się być jednym wielkim kłębkiem nerwów. To było nawet słodkie.
- Masz chwilę? – zapytałam, bo miałam już dość patrzenia na to, jak się męczy.
- Po co?
- Może masz ochotę mnie oprowadzić?
- Co? – wyglądał na zdziwionego – To znaczy jasne, chodź. – dodał po chwili.
Możecie wierzyć lub nie – lubię go. Sama nie mogę w to jeszcze uwierzyć, ale on mi się chyba podoba. To jeszcze nie miłość, nawet nie zauroczenie, ale tak – lubię go bardzo. Jest mojego wzrostu, no może trochę wyższy. Ma blond włosy i ciemne, niebieskie oczy. Lubię blondynów, może dlatego, że sama chciałabym mieć takie włosy, a nie ciemne? Nie wiem, w każdym razie lubię. Wracając do tematu Filip jest naprawdę przystojny. Myślę, że to taki Nate swoich kolonii. Chyba tak. Jest w moim wieku.
- Idziemy na lody? – zapytał mnie, kiedy już wracaliśmy ze spaceru.
- Która godzina? – zapytałam i nawet nie czekając na odpowiedź powiedziałam, że muszę już wracać.
- Spotkamy się jeszcze?
- Szukaj mnie jutro o tej porze na plaży. – powiedziałam i zaczęłam odchodzić.
- Ej, jak na Ciebie mówią?! – krzyknął.
- Carly. – odkrzyknęłam, tak naprawdę nie wiedząc nawet czy słyszał.
Jest 23 : 14, chyba muszę już iść. W pokoju czekają na mnie dziewczyny, powiedziały, że mamy przed sobą długą i ciekawą noc. Ciekawe o co chodziło. Zobaczymy ;)

Nigdy się nie dowiedzieli o co. W sumie to nie wiem czemu, ale tego co stało się tamtej nocy nie napisałam na blogu nigdy. Chociaż nic się nie stało, my tylko rozmawiałyśmy. O czym? Chłopakach. Obgadałyśmy wszystkich chłopaków z kolonii, dowiedziałam się o nich dużo.
- Charlie – zaczęła Megan – jest takim typowym kozakiem. Dziewczyno, gdybyś widziała jak bronił nas w zeszłym roku, to była akcja. Miał złamany nos przez nas.
- Przez Ciebie Megan! – krzyknęła Sisi ze śmiechem.
- No tak, przeze mnie w sumie.
- Czemu? Coś Ty mu zrobiła? – zapytałam z uśmiechem.
Przez chwilę nikt, żadna z nas się nie odzywała.
- No doobra. – powiedziała w końcu Megan – Kręciłam z nim wtedy, tak? W sumie do dziś strasznie mi się podoba. No ale do rzeczy – bójka. Mieliśmy ognisko, takie jak jest co roku, pojednawcze.
- Co? – zapytałam, bo zupełnie nie wiedziałam o co jej chodzi.
- Takie ognisko w połowie kolonii, nazywa się pojednawcze. Zbieramy się z tymi ludźmi z ośrodka naprzeciw nas i cała noc jest nasza! – krzyknęła Jenny. – Kontynuuj Megan.
- Był tam taki chłopak, Sam. Zaczął się do mnie przystawiać. Wiesz, mnie to wcale nie przeszkadzało – powiedziała z dziwnym uśmiechem – Ale Charlie’mu tak. Postanowił się tym zająć. On coś do niego powiedział, Sam mu odszczekał, i się zaczęło. Na szczęście w porę to z dziewczynami przerwałyśmy, bo byłoby słabo. No ale wiesz.. W sumie fajnie było patrzeć jak chłopacy biją się i to właśnie z mojego powodu. – zaśmiała się.
- Nie dziwię Ci się. Anii trochę – powiedziałam ze śmiechem.
- Max – powiedziała Jenny. – Przez swój niewyparzony język miał już nie raz kłopoty, a my razem z nim. Serio. Uwielbiamy go za to, że zawsze potrafi nas rozbawić swoją jakże ciętą ripostą, ale uwierz, że sama się jeszcze przekonasz, że wpędzić nas w niezłe bagno też chłopak potrafi.
- My uwielbiamy? – zapytała z dziwnym akcentem Emma i odwracając się do mnie dodała – Wiesz Carly, Jenny się w nim kocha.
- Ooo, zamknij się - krzyknęła Jenny rzucając w nią poduszką. Wszystkie śmiałyśmy się w głos, ale dziewczyny nie zapomniały o swojej misji. Pośród śmiechów usłyszałam głos Emmy.
- To może teraz ja. W przeciwieństwie do dziewczyn nie będę mówiła o chłopaku, który mi się podoba. – uśmiechnęła się – Więc Daniel. Ten chłopak zawsze potrafi wyciągnąć nas z kłopotów czego by one nie dotyczyły. Poważnie, zawsze jest w stanie obrócić wszystko w taki sposób, że nikt nie wyjdzie ze sprawy winny. Czasem myślę, że ten chłopak ma jakiś dar. Co jeszcze powinnaś wiedzieć? A tak. Kiedyś, na jednej z dyskotek widziałam jak całował się z naszą małą Sisi – dodała z teatralnym przerażeniem, co mnie strasznie rozbawiło.
- Głupia jesteś wiesz? – powiedziała Sisi niby z obrazą, i dodała – Na swoją obronę powiem, że on był wtedy pierwszy raz na wakacjach, to było cztery lata temu, miałam tylko 13 lat.
- Tylko  winni się tłumaczą – zaśmiałam się.
- Oj, daj spokój i słuchaj dalej – powiedziała Sisi – Ben. W sumie to nie wiem co Ci o nim powiedzieć, widziałaś jaki jest. Niby taki grzeczny i w ogóle, ale mam wrażenie, że śpi w nim diabeł. Każda głupia odzywka jakiegoś chłopaka w stosunku nie tylko do nas, ale i do chłopaków, to u Bana taki pstryczek włączający tryb bójki. Czasem jest ciężko, ale wiesz.. Bez niego to nie byłoby to samo.
Zastanowiło mnie to co powiedziała o Benie, bo wydawał mi się wtedy, na pierwszy rzut oka takim pokojowym chłopakiem.
- Czyli Jake przypadł mnie. – powiedziała ponuro Emma, a ja nie wiedziałam o co chodzi. – Słuchaj, żeby z niego coś wyciągnąć trzeba mieć talent do słuchania ludzi. Potrafi gadać bez przerwy. Ale nie w tym rzecz. Nie wiem jak Ci to powiedzieć.. – zapadła chwila ciszy, ale żadna z nas się nie odezwała. Nie chciałyśmy przerywać Emmie. – Ukrywa uczucia. Potrafi się tuszować, że tak powiem. I od wczoraj, od chwili kiedy powiedziałaś nam o Cait zastanawiam się jak on przez to przejdzie.
- Jest aż tak źle? – zapytałam.
- Gorzej. On mieszka w tym mieście co Megan i Jenny. Chodzi z Megan do jednej klasy od podstawówki, są przyjaciółmi. Powiedział Meg, że chciał w tym roku powiedzieć Cait, że ją kocha bez względu na to jak ona miała zareagować.
- Ona mu też – powiedziałam szeptem, ale one słyszały, więc powiedziałam resztę. – Kochała się w nim. Mówiła mi, że chce z nim być, że na następnych koloniach z nim pogada.
- Mogłabyś z nim pogadać?
- Co? Ja? Przecież ja znam go jakieś dwa dni. – powiedziałam. – Dwa dni. To nie za wiele, jak na przyjacielskie pogadanki.
- Nie o to nam chodzi – odezwała się Jenny. – Powiedz mu to, co powiedziałaś nam. On to zrozumie, będzie mu lepiej. Obiecaj..
- Ale.. – poczułam, że one naprawdę chcą, żebym to zrobiła. – Obiecuję.
- Dzięki.
- No to teraz powiedz nam co o nas wiesz, a my zdecydujemy, czy to wystarczająco dużo, żebyś była w naszej elicie – powiedziała Sisi.
- Okey. Megan, lat 18 zawsze ma głowę na karku, podobnie jak Daniel, lat 18, który zawsze jest w stanie rozwiązać problemy bezproblemowo – Jenny się zaśmiała – Jenny, siostra Meg, lat 16, podoba jej się Max, który jest po prostu pyskatym koksem i ma 17 lat.
- Jak do tej pory świetnie ! – krzyknęła zadowolona Megan. – Dalej?
- Charlie, lat 18, obozowy kozak, który zawsze trzyma się z Benem. Ten ma lat 17 i ma dwie twarze, ale w dobrym tego stwierdzenia znaczeniu. Emma, 17 lat, myśli, że wie wszystko i Sisi, lat 17, typowa śmieszka, nie ma rzeczy która by jej nie rozbawiła. – Sisi się zaśmiała, a ja ze śmiechem dodałam – No właśnie. Emily ma 16 lat, jest świetna w kartach, ale nie wiem jeszcze w kim się kocha. I Jake, lat 18. Mam zadanie z nim pogadać. Wszystko?
- Prawie.. – powiedziała dziwnym tonem Emily. – Nate.
- No to mów. -  pośpieszyłam ją.
- Tego nie da się opowiedzieć – powiedziała Emma, a ja myślałam, że żartuje.
- Co? – zaśmiałam się.
- Słuchaj – powiedziała Emily – Jeśli będziesz chciała go poznać, to poznasz. My, to znaczy żadna z nas nie jest Ci w stanie go opisać.
- Ale..
- Po prostu się nie da. Tylko wiesz, nie daj się zwieść pierwszemu wrażeniu, my też byłyśmy przerażone.
- Skąd ty wiesz, że ja..?
- Nate po prostu taki już jest. Mogę Ci powiedzieć tylko tyle, że ma 17 lat.
- To już wiem. – powiedziałam cicho, jakby do siebie i odwróciłam się do okna naciągając na siebie kołdrę.

1 komentarz:

  1. Podoba mi się Twoje wyobrażenie o kilku sytuacjach. Rozwijaj się, bo doooobrze Ci to idzie! :* /just_love.

    OdpowiedzUsuń

k o m e n t a r z to nie s p a m, więc zluzuj, bo i tak usuwam, cześć