piątek, 5 sierpnia 2011

5 . ♥

sentyment zostaje .


6 lipiec 2009r.
Jest godzina 21 : 53, a ja dostałam jakieś 10 minut wolnego po godzinach błagań Megan i Sisi, żebym mogła coś napisać. Oczywiście musiałam im powiedzieć o blogu i obiecać, że po powrocie do domu wyślę im linki. W tym momencie wszyscy nasi bawią się na dyskotece, w tym [co baaardzo dziwne] ja, nie licząc tych kilku minut, kiedy piszę. Przed drzwiami stoi Sisi. Nie, nie stoi. Chodzi. Słyszę jak jej obcasy odbijają się echem po pustym korytarzu. Megan kazała jej iść, żebym nie siedziała za długo. Mam na koloniach przyzwoitkę od komputera :D.
Jutro o 18 mam można powiedzieć randkę z Filipem. Naprawdę go lubię, nawet nie umiem stwierdzić za co. Jest taki inny.
Mieliśmy dziś piknik, taki tylko nasz. 12  osób, uśmialiśmy się jak nigdy. Całe 4 godziny spędziliśmy wszyscy na plaży tylko pływając, opalając się i jedząc. Tzn nie wszyscy, bo po pół godzinie Nate gdzieś przepadł. On mi kogoś przypomina, jakbym go już kiedyś gdzieś widziała, ale takiego innego. Za każdym razem jak go widzę, to jakbym patrzyła na kogoś, kogo już gdzieś kiedyś widziałam, ale jakby młodszego. Matko, chyba świruję.
Idzie Sisi, czuję, że muszę spadać. Uprzedzę Was jeszcze tylko, że mogę się tu teraz zbyt często nie pojawiać, nie mam pewności czy dziewczyny mi na to pozwolą.
To idę szaleć. Cait na pewno by tego chciała.

- Carly, skończyłaś już? – usłyszałam głos Sisi.
- Jasne, idziemy?
- Jasne, idziemy. – powiedziała z uśmiechem. – Charlie wspominał, że masz chłopaka?
- Że przepraszam co mam? – zapytałam zdziwiona.
- Filip, tak?
- O matko, Sisi, to tylko kolega.
- Kolega. - zapytała z podejrzliwym uśmiechem na ustach.
- Kolega. Idę z nim jutro do kina, nic wielkiego.
- Nie minęły cztery dni kolonii, a Ty już masz randkę? To nie fair – udała obrażoną, a widząc mój wzrok dodała  – No w każdym razie trzymam kciuki.
- Chodź już lepiej – powiedziałam z uśmiechem łapiąc ją za rękę i ciągnąc w stronę sali, a na miejscu dodałam szeptem – Dziękuję.
Nie zdążyłyśmy wejść, a dziewczyny już porwały nas do tańca. To było coś niesamowitego, tak tańczyć z nimi, nie zwracając uwagi na resztę świata. W pewnym momencie poczułam jak ktoś łapie mnie za rękę i ciągnie w swoją stronę. Zdumiałam się na widok Nate’a.
- Zatańczymy Mała?
- Jedna sprawa koleś. Jestem Carly.
- To jak? Zatańczymy? – zapytał znów w momencie, kiedy DJ puścił akurat wolny kawałek i widząc moje zaskoczenie dodał – Mimo zmiany nuty propozycja nadal aktualna.
Nie odpowiedziałam. Przytuliłam się do niego delikatnie, jakbym się bała, że może zrobić mi krzywdę. Objął mnie i zaczęliśmy poruszać się w takt muzyki, a ja już po chwili uświadomiła sobie, jak dawno nie tańczyłam z chłopakiem i przez chwile miałam do siebie żal o to, że po tak długiej przerwie pierwszym chłopakiem z którym tańczę jest właśnie Nate.
W pewnej chwili przyznałam się sama sobie, że chciałabym, żeby ta piosenka nie miała końca i właśnie w tym momencie poczułam jego lekki ruch, który odsuwał mnie od niego. Spojrzał na mnie dziwnym wzrokiem, wziął za rękę i wyszliśmy z sali. Nie wiem dlaczego, ale nawet nie zareagowałam na to co się w tej chwili działo. Chciałam z jednej strony zobaczyć co ten chłopak chce zrobić, ale z drugiej czułam na rękach gęsią skórkę strachu wywołanego jego śmiałymi i pewnymi krokami, które jak się zorientowałam prowadziły na podwórko.
- Gdzie idziemy? – zapytałam w momencie, kiedy poczułam, że głos nie będzie drżał.
- Na plażę. Widziałaś kiedyś morze nocą?
- Nie.
- To coś Ci pokarzę.
Drogę na plażę pokonaliśmy w milczeniu. Kiedy byliśmy na miejscu zorientowałam się, że Nate ciągle trzyma mnie za rękę. Delikatnie ją zabrałam i zdjęłam buty.
- Jak tu pięknie. – powiedziałam spoglądając na wodę w której odbijało się światło gwiazd.
- Tak. – usłyszałam w odpowiedzi. Spojrzałam na niego i zobaczyłam na tle księżyca chłopaka, który niby siłą, ale bez wysiłku zabrał mnie w nocy na plażę, chyba tylko po to by pokazać mi niebo odbijające się w powierzchni wody. Zobaczyłam jak wiat targa jego włosami przez co niektóre kosmyki wpadały mu do oczu.
- Wydaje mi się, że Cię już kiedyś widziałam. – usłyszałam nagle swój własny głos.
- Mieszkam w tym samym mieście, tyle że na drugim jego końcu, o przypadkowe spotkanie nie trudno. – powiedział siadając przy brzegu.
- Niby tak – usiadłam obok niego – ale ja Cię widziałam innego. Wiesz, jakby starszego, takiego doroślejszego niż jesteś teraz.
- Może kiedyś taki byłem. – powiedział i za chwilę usłyszałam jego śmiech – Myślisz, że zdziecinniałem?
- To Ty powiedziałeś – zaśmiałam się. – W sumie to nie wiem, może mi się zdaje.
Zapadła chwila milczenia, słychać było tylko lekką morską bryzę owiewającą nas z każdej strony.
- Mam pomysł – powiedziałam zrywając się nie nogi.
- Gdzie idziesz? – zdążyłam jeszcze tylko usłyszeć pytanie Nate’a, a już po chwili czułam na całym ciele dotyk nad wyraz ciepłej wody.
- Idziesz? – krzyknęłam.
- Ale Ty masz na bani dziewczyno – powiedział ze śmiechem zdejmując bluzę i wskoczył do wody. Zaśmiałam się.
- Ale teraz Ty też masz!
- Na pewno nie tak jak Ty.
- Bo się znielubimy. – powiedziałam z udawanym oburzeniem, a on z powagą zadał mi pytanie, na które przez chwilę nie potrafiłam odpowiedzieć.
- A się lubimy?
- To Ty mi powiedz.
- Wiesz, tak w sumie to chciałbym to usłyszeć od Ciebie – dał nura w wodę i przez chwilę nie widziałam nawet jego cienia.
- Nate? – na ciele poczułam dreszcz wywołany tym razem nie zimnem, ale strachem. – Ej, Nate, to nie śmieszne.
W momencie, kiedy to mówiłam poczułam jak ktoś zaczyna mnie łaskotać. Zaczęłam śmiać się jak głupia odwracając się. Zobaczyłam jego roześmianą twarz.
- Wystraszyłaś się co?
- Ani trochę. – powiedziałam a on znów zaczął mnie łaskotać.
- Przestań! – krzyczałam w śmiechu – Przestań!
- Bałaś się?
- Tak! Bałam się. Bałam się jak cholera! – krzyknęłam, a on w końcu przestał.
- Czyli jednak się lubimy, tak?
- Tak – odpowiedziałam z uśmiechem, mimo tego, że nie do końca byłam pewna czy tak jest.
- Kłamiesz.
- Co?
- Wcale tak nie myślisz.
- Właśnie, że tak. Nie wierzysz mi?
- No dobra, wierzę. Chciałem Cię tylko sprawdzić. – powiedział z uśmiechem. – Zimno Ci?
- Nie.
- Nie? Cała się trzęsiesz.
- Poważnie? Nie zauważyłam. – zaśmiał się.
- Chodź, wracamy.
- Dobra.
Wyszliśmy, a ja cała się trzęsłam. W dodatku nie miałam nic suchego, a do ośrodka trzeba było iść jakieś 15 minut. Myślałam, że zamarznę.
- Masz – powiedział Nate podając mi swoją bluzę.
- Będzie Ci zimno.
- Ale Tobie nie będzie – powiedział z uśmiechem i zaczął mnie ubierać – Daj rękę Mała. Sorki. Carly. – poprawił się.
W ośrodku przywitała nas Emma, która zaniemówiła na nasz widok, a po chwili krzyknęła :
- Co wyście robili?!
- Kąpaliśmy się – powiedział Nate.
- Czy wyście upadli na głowę?! Jest pierwsza w nocy!
- Emm, daj mi się przebrać, błagam. – powiedziałam.
- Biegiem. – powiedziała i dała nam przejść.
Przy drzwiach pokoju chciałam zdjąć bluzę i oddać ją Nate’owi, ale ten z uśmiechem pokręcił głową.
- Daj spokój, oddasz jutro.
- Dzięki. – powiedziałam.
- Chyba musisz się przespać. Ja chyba też. – zaśmiał się. – To do jutra, co?
- Tak, do jutra. – otworzyłam drzwi, a on zaczął iść w stronę swojego pokoju. – Hej, Nate! – odwrócił się. – W sumie to możesz mówić do mnie Mała. Nawet to lubię.
- To dobranoc Mała – odpowiedział z uśmiechem.
- Dobranoc.
Leżąc wtedy w łóżku myślałam o tym co się stało. Nie umiałam ogarnąć tego co działo się wokół mnie tego dnia, wieczoru. Najbardziej zastanawiało mnie dwie rzeczy. Czemu najpierw zwróciłam Nate’owi uwagę, kiedy powiedział do mnie ‘mała’ , a potem mu na to pozwoliłam. Nie wiedziałam. Zasnęłam dopiero o 3 nad ranem.

2 komentarze:

k o m e n t a r z to nie s p a m, więc zluzuj, bo i tak usuwam, cześć