czwartek, 11 sierpnia 2011

8 .

Obudziłam się wcześnie rano, było po 6 i wyszłam na balkon. Ze spuszczonymi w dól nogami przesiedziałam tam pół godziny, dziewczyny mi nie przeszkadzały nawet nie wiem dlaczego, a ja z rozbawieniem obserwowałam przez okno jaki zamęt panuje w pokoju.
- Carly, weź chodź tu – usłyszałam wołanie Emmy.
- Co jest? – zapytałam wchodząc do pokoju.
- Gadałam z opiekunką. Powiedziała, że korzystając ze ślicznej pogody cały dzisiejszy dzień spędzimy na plaży. Mamy wziąć koce, ręczniki, ciuchy na zmianę, stroje i kurde.. – zamyśliła się. – A, już wiem ! Kasę na jedzenie i jak ktoś ma to kremy z filtrem.
- Mamoo, idziemy na wyprawę górską, czy plaże oddaloną od ośrodka o jakieś 15 minut drogi pieszą? – powiedziałam, a dziewczyny zaczęły się śmiać.
Przez pierwsze dwie czy trzy godziny przeleżałyśmy z dziewczynami, bo każda z nas chciała się opalić.
- Gadałaś z nim? – przerwała ciszę Megan, a ja nie wiedząc, że mówiła to do mnie nie zwróciłam na nią uwagi. – Carly, gadałaś?
- O co Ci chodzi?
- O Jake’a!
- A, o niego. Nie, jeszcze nie.
- Może najwyższa pora.
- Wieczorem.
- Carly..
- Po południu, pogadam. Obiecuję.
- Ooo – usłyszałam Emme. - Jakieś ciacho idzie w naszą stronę.
- Filip. – oznajmiła Emily.
- Żartujesz?
- Nie, powaga. To właśnie Filip Carly.
- To my spadamy, a wy gołąbki sobie pogadajcie. – powiedziała do mnie Sisi i za chwilę dodała tym razem do dziewczyn. – Chodźcie, nie będziemy im przeszkadzać.
Bałam się wtedy. Nawet nie wiem czego, ale się bałam. Może mojej reakcji na jego obecność. Pomogły mi słowa Emi, która odchodząc nachyliła się nade mną i powiedziała szeptem, żebym pamiętała o czym mi wczoraj mówiła.
- Siema Carly. – powiedział kładąc się obok mnie, blisko, ale nie na tyle, żebyśmy się dotykali.
- Cześć.
- Od rana tutaj?
- No tak wyszło. I do wieczora.
- Czemu?
- Bo ładna pogoda jest.
Kiedy siedziałam tam z Filipem przemknął mi przed oczami obraz odchodzącego Nate’a. Szedł w stronę przeciwną niż ośrodek. Usiadłam na nagrzanym od słońca piasku i patrzyłam jak odchodzi. Myślałam o tym dlaczego poszedł sam.
- Znasz go? – wyrwał mnie z zamyślenia głos Filipa.
- Tak, znam.
- Kto to?
- Nate.
- Tak, to mi wiele mówi. Czemu poszedł?
- Właśnie nie wiem. – powiedziałam zamyślona.
- Kładź się słońce. – powiedział, a nie widząc żadnej mojej reakcji, dodał. – Nie przejmuj się tym frajerem Mała.
- Nie rozpędzaj się tak koleś.
- Przyszedłem do Ciebie, a Ty wpatrujesz się w jakiegoś odchodzącego palanta jak w obrazek, to normalne?
- Tak, dla mnie normalne! – krzyknęłam. – I nie masz prawa tak o nim mówić, wiesz? Nie znasz go więc się zamknij i nie udzielaj się na ten temat.
Złapał mnie za rękę, kiedy zobaczył jak wstaję i zbieram koc.
- Puść mnie.
- No przestań. Obrażasz się za to?
- Nie.
- No to siadaj i się nie wygłupiaj.
Spojrzałam na niego i nawet nie próbowałam być miła.
- Sorki, ale nie mam ochoty na Twoje towarzystwo.

Podchodząc do dziewczyn zauważyłam pewne braki co do chłopaków i nie chodziło tylko o Nate’a.
- Gdzie reszta?
- Grają w siatkę. A ja poszłabym coś zjeść – powiedziała Sisi. – Idziecie?
- Ja nie. Nie jestem głodna. – powiedziałam.
- Przynieść Ci coś?
- Wodę. Truskawkową najlepiej.
- Okej. – krzyknęła odchodząc razem z całą resztą, a ja zauważyłam, że obok mnie został ktoś jeszcze.
Chłopak, tylko tyle byłam w stanie o nim powiedzieć, bo nie widziałam jego twarzy, przysłoniętej koszulką. Podniosłam lekko koszulkę i zobaczyłam twarz Jake’a.
- Carly, nie poszłaś? – zapytał siadając.
- Jakoś nie mam ochoty łazić. – pokiwał głową i przez chwilę przyglądał mi się bez słowa. – Co?
- Strasznie mi ją przypominasz.
- Caitlyn? Wszyscy mówią, że jestem do niej strasznie podobna.
- Tak..
- Stało się coś?
- Nie. – odpowiedział krótko odwracając głowę w drugą stronę.
- Ej, Jake słuchaj. Mogę Ci coś powiedzieć? – pokiwał głową wciąż na mnie nie patrząc. – Nie wiem czy Ci to pomoże, ale musisz wiedzieć. Wiem, że ją kochałeś. To znaczy kochasz. I wbrew pozorom nie powiedziały mi dziewczyny, ani żaden z tutejszych chłopaków. Wiem o tym o Cait. I nie zrozum mnie źle, nie chce się mieszać w to co było między wami, chce tylko żebyś wiedział, że ona też.. Ona Cię też kochała Jake. Miała Ci to powiedzieć w tym roku, na tych koloniach. Tyle, że nie zdążyła.
Odwrócił się w moją stronę i jedynym dźwiękiem jakim usłyszałam w tym momencie było ciche ‘ dziękuję’. Właśnie w tym momencie zobaczyłam, że do jego oczu napływają łzy.
- Słuchaj. Tego co się stało w żaden sposób nie damy rady odwrócić i nic na to nie poradzisz. Ja długo zbierałam się po jej śmierci i szczerze Ci powiem, że stanowczo za długo. Straciłam kilka miesięcy życia przez to, że z nikim nie chciałam rozmawiać o niczym, nie tylko o niej. Dopiero tutaj, przy was zauważyłam, że potrafię być taka jaka byłam przed tym co się przydarzyło dla Cait. I mimo tego, że mi ciężko, nadal mi jej brakuje, to już wiem, że mogę być normalna. Uświadomiliście mi, że nie tylko mi jednej jej brakuje i jeszcze długi czas będzie brakować.
- Wiem, ale mimo wszystko to trudne.
- Tak, ale dasz radę. Wierzę, że dasz, tylko się postaraj.
- Tak, postaram się. I dziękuję.
- Nie ma za co.
- Słuchaj, przy następnej okazji coś Ci powiem, tylko postaraj się szybko, bo to ważne.
- Teraz jest okazja.
- Nie ma – powiedział ze słabym uśmiechem wskazując palcem idącego w naszą stronę Nate’a. – To do Ciebie, więc nie przeszkadzam.
Roześmiałam się i położyłam się na brzuchu.
- A posmarować pani plecki? – usłyszałam roześmiany głos Nate’a.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

k o m e n t a r z to nie s p a m, więc zluzuj, bo i tak usuwam, cześć