niedziela, 7 sierpnia 2011

6 .

przy, w sumie Aśkowej nucie ;  Pih - Famme Fatale
Gdyby chciała Cię kiedykolwiek zostawić,
Wiesz że będziesz musiał, ją i siebie zabić, mała <3



- Ej, Mała. Wstawaj, już po 8 – usłyszałam głos Jenny.
- Daj mi spać zły człowieku! – krzyknęłam spod kołdry czując przenikliwy ból w gardle.
- No wstawaj! – krzyknęła Jen ściągając ze mnie kołdrę.
- Oddaj! – powiedziałam i rzuciłam w nią poduszką.
- Kurde, co Ci się stało?
- Nic, a co miało? – czułam, że jeszcze słowo, a moje gardło eksploduje. – Daj mi wody.
- Nie mów, chora?! – spytała Emma drwiąco.
- Nic mi nie jest.
- Boże Carly, Twój głos.. – zaczęła Megan, ale Emily weszła jej w słowo.
- Jaką Ty masz chrypę! Od czego to?
- Może po wczorajszym? – powiedziała Jenny podając mi wodę.
- Dzięki.
- Na pewno ! – krzyknęła Emma. – Może to Nate wyssał z Ciebie resztki śliny, co słonko? – dodała ze śmiechem.
- Co Ty..?
- Co?!
- Nate?
- O czym Ty mówisz?!
Usłyszałam pełne zdziwienia głosy dziewczyn.
- Przestańcie – zdołałam wychrypieć. – Nic takiego nie było.
- No opowiadaj! – krzyknęła Jenny.
- Teraz?
- No dawaj. – Sisi wcięła się do rozmowy, a jej oczy błyszczały z zaciekawienia.
- Oddajcie mi tylko kołdrę. – Emily przyniosła mi kołdrę. – Tańczyliśmy, potem poszliśmy na plażę. W sumie to nie wiedziałam gdzie idziemy, powiedział, że chce mi coś pokazać. Siedzieliśmy tam i gadaliśmy, było nudno. Wpadłam na genialny wręcz pomysł, żeby popływać. Siedzieliśmy w wodzie jakieś 15 minut. To tyle. I żeby nie było nic między nami nie zaszło, i nie zajdzie tak dla jasności.
- Wróciłam do ośrodka po pierwszej w nocy, cała przemoczona, oczywiście w bluzie mojego Romea. – dodała przedrzeźniając mnie Emma.
- No no no Carly. Żeby tak dwóch naraz? – zapytała Emily z uśmiechem.
- Jakich dwóch? – zaczęły dopytywać się zaciekawione, a ja naciągnęłam kołdrę na głowę.
- Emi? – zapytałam w duchu błagając ją o to, żeby zrozumiała, że chcę żeby opowiedziała to za mnie.
- To dla mnie zaszczyt. – usłyszałam w odpowiedzi i już po chwili słyszałam jak Emily z zapałem opowiada dziewczynom o Filipie.
Były zachwycone, zastanawiało je tylko jedno – jak ja dziś pójdę do kina.
- Dziewczyny, trzeba ją doprowadzić do porządku. – zarządziła Megan. – Do godziny 18 ma być zdrowa.
- Daj spokój.. – zaczęłam.
- Ogarnij maleńka! – krzyknęła Sisi – Widać, że Ci na nim zależy.
- Co z tego? Nie dam rady. A to wszystko przez Nate’a! – krzyknęłam wkurzona.
- Jak to przez Nate’a?
- No sorki, ale to nie ja chciałam iść na plażę.
- No sorki, ale to nie on Cię wciągnął do wody! – stanęła w jego obronie Megan.
- Idziemy do pielęgniarki.
- Przestań Sisi, to tylko gardło. Daj mi Cholinex i będzie po sprawie. Ma któraś?
Megan wyciągnęła z torby opakowanie tabletek na gardło.
- Na zdrowie Młoda.
- Zdecydujcie się. Jestem albo Mała, albo Młoda, bo się gubię.
- Ojj tam, dasz radę.
- Dziewczyny, boje się.
- Czego Mała?
- Że dam plamę dziś.
- Z naszym leczeniem to nie przejdzie. – zaśmiała się Emma.
Chwilę posiedziałyśmy w milczeniu, miałam nadzieję, że zasnę, kiedy usłyszałam, że ktoś puka  do drzwi.
- Joł, joł panny – usłyszałam głos Bena, nawet nie podnosząc głowy spod kołdry. – Mało was tu chyba.
- Jenny poszła się przejść z Sisi.
- No to dwie, a Mała gdzie?
- Tutaj jestem – zdołałam wychrypieć, a on podszedł do łóżka i zdarł ze mnie kołdrę. – Oddaj głupku!
- Co Ci się stało? Wczoraj? Dziewczyno, coś Ty mu zrobiła?
- Ja? Ogarnij, komu?
- Dla Nate’a przecież.
- A co miałabym?
- Chyba pierwszy raz w życiu widzę go takiego.
- Jakiego? – zapytałam.
- Takiego – powiedział z dziwnym akcentem – Nie wiem jak to określić.. Wesołego? Szczęśliwego?
- Boże..
- Carly, nie zepsuj tego.
- Czego? Przecież ja nic nie zrobiłam. Totalnie nic. Nawet go nie nam, wiem jak ma na imię i ile lat! To nie przeze mnie się zmienił! Nie, rozumiesz?! Nie chcę żeby tak było, teraz chce tylko wyzdrowieć w jakiś cudowny sposób, żeby o 18 móc iść z Filipem do kina. – krzyczałam. – Idę do pielęgniarki.
Wyszłam trzaskając drzwiami. Po drodze zdałam sobie sprawę z tego, że nawet nie wiem gdzie jest pokój pielęgniarki. Usiadłam na schodach, w piżamach, bez kapci, zaspana i poczochrana zastanawiając się co mnie tak właściwie zdenerwowało. Nie wiedziałam. W tej chwili zdałam sobie sprawę, że ktoś idzie na dół po schodach.
- Mała – usłyszałam głos Nate’a. – co tu robisz?
- Gdzie pielęgniarka? – zapytałam bez żadnego entuzjazmu.
- Po co Ci ona?
- Możesz mi po prostu powiedzieć gdzie ona jest?
- Jasne, zaprowadzę Cię.
Chciałam zaprotestować, powiedzieć, że trafię sama, ale nie miałam siły. Jakoś nie chciałam iść sama. Potrzebowałam kogoś kto będzie obok mnie, kogokolwiek. Byłam tylko zła, że padło na niego.
- Pielęgniarka powiedziała, że mam do jutra leżeć w łóżku i brać te tabletki – powiedziałam wchodząc do pokoju i pokazując dziewczynom pudełko Ibuprofenu.
- No a co z Filipem?
- Pójdę – powiedziałam pewnie. – Nie ma innej opcji. A teraz sory, muszę zadzwonić.
Wyszłam z telefonem w ręku i nieodpartą chęć pogadania z Cliff.
- Cześć Carly, co tam? – usłyszałam w słuchawce głos, który zawsze potrafił mnie pocieszyć i który zaprzeczał wszystkim teoriom, że chłopak nie  może przyjaźnić się z dziewczyną.
Opowiedziałam mu wszystko, bez żadnych pominiętych i przemilczanych akcji. Zawsze wiedział wszystko.
- Carly, to przecież Twój wybór. Nie możesz pytać mnie o to czy lubisz któregoś z nich, ja ich nawet nie znam. Musisz wybrać sama.
- Filip. Nie ma innej opcji.
- I mamy rozwiązanie.
- Chyba.. – powiedziałam z powątpieniem, które wyczuł.
- Ej skarbie, wbić do Ciebie?
- Nie trzeba – powiedziałam ze śmiechem, wiedząc, że byłby do tego zdolny.
- Trzymaj się tam. I powodzenia.
- Dzięki Cliff. Pa.
- Pa Mała.
Kiedy się rozłączyłam od razu poczułam się lepiej. I psychicznie i fizycznie. Wpadłam do pokoju jak burza, jakby mnie ktoś gonił.
- Dziewczyny! – zawołałam. – Nie mam się w co ubrać.
Spojrzały na siebie i wszystkie się roześmiały. Czułam, że się uda.

1 komentarz:

k o m e n t a r z to nie s p a m, więc zluzuj, bo i tak usuwam, cześć